sobota, 3 września 2016

04.09.2001

To dokładna data moich narodzin. Już za kilka godzin będę miała pełne piętnaście lat.
Urodziny jak urodziny, dzień w roku którego prawie każdy nie może się doczekać. Takie małe własne święto każdego z nas.
Piętnaście lat? Mało, jeszcze tyle przed tobą dziewczyno...
Ale nie. Nie, patrząc na to jak te piętnaście lat przeszło mi przez palce.
Zastanawiam się teraz - kiedy minął ten czas?
Dwa dni temu zebrało mi się na wspomnienia i zaczęłam przeglądać moje stare zdjęcia. Poleciała łza.
A za nią kilka następnych...


Nigdy wcześniej nie czułam tak bardzo, że moje życie z każdą sekundą jest coraz krótsze. Właśnie wtedy dotarło to do mnie ze zdwojoną siłą i wywołało smutek, żal.. Brak czegoś, czego bardzo od zawsze pragnęłam. Szczęścia? Nie wiem.
Ciężko mi uwierzyć, że teraz kiedy ktoś zapyta mnie o wiek bez wahania będę mogła powiedzieć, że mam piętnaście lat.
Chyba najbardziej boli mnie to jak niewiele moich marzeń, celów i pragnień w tym czasie zrealizowałam. Nie dlatego, że nie mam zapału czy nic w tym kierunku nie robiłam. Bo robiłam. To dlatego, że nie otrzymałam od nikogo wsparcia. Nigdy nie było w moim życiu takiej osoby, na której mogłabym zawsze i bez względu na wszystko polegać. Takiej, której zaufałam a ona tego zaufania nie zatraciła.
Może mam pecha co do ludzi. Nie wiem.
Nic nie wiem. Nie wiem co będzie dalej.
Pierwszy dzień w szkole, a już na każdej lekcji wspomniano nam o kwietniowych testach i wyborze szkoły średniej. Ba, nawet pytano nas do jakiej konkretnie szkoły idziemy.
Czas myśleć o przyszłości. O SWOJEJ przyszłości. Trzeba ją układać, planować. Żeby nie zostać z niczym.
A ja chciałabym cofnąć się dziesięć lat wstecz.
Mam pięcioletnią siostrę i na co dzień obserwuję beztroskę takiego dziecka. Chcę do tego wrócić.
Kto by nie chciał.
Tymczasem ode mnie wymagają odpowiedzialności, dojrzałości...
A ja chcę być dalej dzieckiem...
Cieszyć się z każdej najmniejszej rzeczy. Nie mieć pojęcia czym są problemy. Płakać, kiedy upadnę.
Ale fizycznie.

Być może moje samopoczucie byłoby lepsze gdybym nie spędzała jutrzejszego dnia, tak bardzo dla mnie ważnego, tylko i wyłącznie w towarzystwie swoim i młodszej siostry. Rodzice przecież muszą pracować.

Wiedziałam, że ten post nie będzie należał do najweselszych, ale nie sądziłam że podczas jego pisania uderzy we mnie aż tak duża fala smutku. Przygnębienia. No nic, czasami i taki wieczór w życiu każdego z nas jest potrzebny. Żeby pomyśleć. Tylko lepiej z tym nie przesadzać.


Victoria.

3 komentarze:

  1. Wiem co to znaczy wszystko kochana i jak to przeczytałam to wpadłam w zadume i niestety smutek...

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana spóźnionego, ale wszystkiego najlepszego !! :)
    Jeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Spóźnione wszystkiego najlepszego!
    Zastanawiając się nad tym zgadzam się z Tobą i również żałuje ze nie zrealizowałam większości moich marzeń i celów.
    Zapraszam do mnie: Mój blog

    OdpowiedzUsuń

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE! ♥
We wszystkie linki do blogów, które podajcie - wchodzę i zostawiam tam po sobie ślad :)
Zachęcam do obserwowania jeśli mój blog Ci się spodobał - to niesamowicie motywuje! ♥
Na pewno wejdę również do Ciebie i jeśli Twój blog przypadnie mi do gustu - zaobserwuję ♥